Presety do Lightroom – gotowy sos do zdjęć, po którym masz zgagę
Presety do Lightrooma są jak gotowe sosy do makaronu. Na pierwszy rzut oka – wow. Kolorowe opakowanie, obietnice smaku, zero wysiłku. Wystarczy dodać do foty i gotowe: „styl filmowy”, „analogowy klimat”, „moody look”.
Tyle że – jak w kuchni – szybko się okazuje, że ten gotowiec działa dobrze tylko na jednym daniu. I najlepiej w reklamie. Bo jak wrzucisz go do czegoś, co sam zrobiłeś od zera… to smakuje jak plastik z nutą sztucznej bazalki.
Każdy zaczyna od gotowych sosów
I to jest okej. Każdy z nas kiedyś kupił pierwszy preset. Każdy wklepał „best free Lightroom presets” w Google. Każdy próbował nakładać „sunset tones” na zdjęcie z zimowego lasu.
To jak pierwsze spaghetti z torebki:
- Jadalne
- Szybkie
- Ale nie jesteś z siebie dumny
Problem zaczyna się wtedy, kiedy człowiek zostaje w tej fazie. I myśli, że gotowiec to szczyt możliwości.
Preset nie zrobi Ci stylu. Tak jak fix Knorra nie zrobi z Ciebie Włocha
Styl buduje się doświadczeniem:
- Zrozumieniem światła
- Koloru
- Kompozycji
Styl to balans – jak z przyprawami. Czasem więcej soli, czasem mniej bazylii. Styl to wiedzieć, że na jednym zdjęciu pomarańcz wygląda dobrze, a na innym robi Ci z twarzy dynię.
A co robi preset? Wrzuca wszystko na raz. Bez pytania, bez kontekstu. Jak gotowy sos carbonara z proszku. Raz smakuje. Drugi raz już nie przełkniesz.
Są presety dobre. Tak jak są dobre pesto ze słoika
Nie demonizujmy. Są paczki presetów, które działają. Tak samo jak są słoiki z pesto, których nie wstydzisz się podać gościom. Ale i jedno, i drugie wymaga:
- Umiejętności dopasowania
- Świadomości, co masz w „garze”
- Odrobiny samodzielnej pracy
Bo nawet najlepszy preset nie naprawi zdjęcia zrobionego na ISO 12800 w łazience oświetlonej żarówką z Castoramy.
Chcesz naprawdę dobre zdjęcia? Naucz się gotować
Presety są spoko. Jako:
- Baza
- Inspiracja
- Przyspieszacz
Ale nie jako religia. Jeśli naprawdę chcesz wyciągać ze zdjęć to, co w nich siedzi – musisz nauczyć się Lightrooma. Od podstaw.
Tak jak w kuchni: najpierw naucz się zrobić porządny sos pomidorowy z czosnkiem i oliwą. Potem pogadamy o truflach i burracie.
Przy okazji wpadnijcie na https://www.ledzinski.pl/lightroom-presets-mobile/ i zerknijcie na to co w opisach presetów napisał Jerzy Ledziński.
Zdjęcie to nie tylko smak
To też:
- Faktura
- Temperatura
- Balans
I dopiero jak to wszystko ogarniesz – możesz mówić, że masz swój styl. Nie że masz preset.
Preset nie zadziała, jeśli zdjęcie jest surowe jak mięso z zamrażarki
To częsty błąd – ludzie wrzucają preset na zdjęcie, które samo w sobie nie ma żadnego potencjału:
- Złe światło
- Przypadkowa kompozycja
- Zły balans bieli
A potem zdziwienie, że „coś nie gra”. No nie gra, bo to tak, jakby próbować przyprawiać zamrożone mięso. Najpierw trzeba to rozmrozić, ogarnąć i dopiero wtedy bawić się w smaki.
Preset nie uratuje złej podstawy. On tylko coś podkreśla. Jeśli masz syf w RAW-ie, to będziesz miał ładnie podkolorowany syf po eksporcie.
Nie każde zdjęcie potrzebuje presetu – serio
To trochę jak z przyprawami: jak masz świetne mięso, dobre warzywa i uczciwą oliwę, to nie musisz walić pięciu sosów naraz.
Czasem najlepsze zdjęcia to te najprostsze:
- Bez filtrów
- Bez podkręcania
- Bez kombinowania
Preset to narzędzie, nie obowiązek. Jeśli wszystko, co robisz, obrabiasz przez tę samą paczkę filtrów, to Twoje zdjęcia przestają mieć twarz. Mają tylko styl paczki. A to różnica.
Preset to nie makijaż – nie przykryje wszystkiego
W fotografii ślubnej często trafiają do mnie pary z pytaniem: „czy da się to uratować presetem?”.
No właśnie – preset nie służy do ratowania, tylko do podkreślania tego, co już jest dobre.
Jeśli zdjęcie jest:
- Płaskie
- Źle skadrowane
- Zrobione w południe na betonowym parkingu
To żaden „Cinematic Creamy Skin” nie pomoże. To jak nakładać puder na spoconą twarz po maratonie – może i przykryje na chwilę, ale efekt nadal będzie tragiczny.
Na koniec: preset nie robi z Ciebie fotografa
Ale Ty możesz z niego zrobić dobre narzędzie.
Tak jak z kuchnią: możesz całe życie lecieć na gotowcach, a możesz się nauczyć gotować. I wtedy nawet gotowiec potrafisz doprawić lepiej niż ten, kto go zrobił. Bo masz wyczucie. I świadomość.
I z presetami jest dokładnie tak samo.