Polskie potrawy o zagranicznej nazwie mogą zdziwić mieszkańców tych krajów

Kurczak po chińsku, ryba po grecku, śledź po japońsku, barszcz ukraiński – w Polsce wiadomo, co to za potrawy, ale mieszkańcy tych krajów byliby zdziwieni. Nazwy te ukazują bowiem polskie wyobrażenia o kuchni danych krajów, odzwierciedlając rodzime gusta kulinarne.

Tematyce kuchni w języku i kulturze poświęcona była konferencja naukowa, zorganizowana we wtorek w Instytucie Języka Polskiego im. Ireny Bajerowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Prelegenci zastanawiali się m.in. nad kwestią, czy polska kuchnia jest polska. Prof. Jolanta Tambor wskazała, że polskie potrawy pełne są nie tylko obcych nazw, ale też smaków i tradycji; powstały bowiem w wyniku zderzenia, zmieszania się kultur. Wystarczy wymienić kurczaka po chińsku, rybę po grecku, śledzia po japońsku czy barszcz ukraiński.

„To nazwy, które wyróżniają polską kulturę kulinarną, pokazując nasze wyobrażenia o krajach, które są w tych nazwach przywołane, a jednocześnie ucieleśniają nasze polskie gusta kulinarne, choć mogą się okazać co najmniej mylące dla mieszkańców tych krajów” – mówiła.

Dodała, że przykładowy kurczak po chińsku nie jest potrawą serwowaną w Chinach w tamtejszych restauracjach. Nazwa oznacza bowiem potrawę z kurczaka pokrojonego w paski lub kostkę, z dodatkiem przypraw powszechnie uważanych za azjatyckie, bo niekoniecznie tych stricte chińskich, pokrojonych warzyw, ewentualnie z dodatkiem pędów bambusa lub grzybów (znów, niekoniecznie tych chińskich).

Takiej potrawy – mówiła prof. Tambor – nikt w Chinach nie je; to wyłącznie nasze wyobrażenie o tamtejszej kuchni, jednocześnie odpowiadające polskim gustom smakowym.

Ponadto potrawy znane w danym kraju, w Polsce mogą się różnić od swego oryginału. Tutaj przykładem może być barszcz ukraiński. „Nasza odmiana barszczu nazywana jest na wzór tego ukraińskiego, jednak podstawową różnicą między polskim barszczem ukraińskim, a tym z Ukrainy jest fasola, która pojawia się tylko w polskim barszczu” – mówiła prof. Tambor.

Dlatego cudzoziemcy mogą się nieraz zdziwić jedząc potrawy, które – choć z nazwy nawiązują do ich kultury – smakują zupełnie inaczej, a nawet obco. Prof. Tambor podała, że np. Węgrzy są bardzo zdziwieni, gdy widzą swoje potrawy w polskiej wersji, a tym bardziej, jak widzą placek węgierski „i zachodzą w głowę, co w nim jest +madziarskiego+”. (PAP)

akp/ zan/

www.naukawpolsce.pap.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *